Recenzja gry miejskiej ScrumCityGame – unikatowego wydarzenia w polskim świecie agile
17 września 2015

Tak jak obiecałem postaram się Wam przekazać w plastyczny sposób jak miło upłynęła mi ostatnia niedziela 13-go września. Był piękny słoneczny dzień, pojawiłem się we Wrocawiu na 30 minut przed rozpoczęciem gry. Nawigacja doprowadziła mnie przed budynek A Wyższej Szkoły Bankowej, po chwili zacząłem rozglądać się za banerami, ludźmi i całym stuffem. Nie mogąc niczego znaleźć, sprawdziłem że muszę szukać budynku D. Dowiedziałem się jak tam trafić i że jest ponad 1 km stąd…. Jak się później okazało moja wizyta w budynku A nie poszła na marne 🙂 Pojechałem we wskazane miejsce, przejechałem bramę wjazdową wyglądającą jak wjazd do starej fabryki lokomotyw, de facto obok lokomotywowni Bombardiera. Po chwili spotkała mnie pierwsza niespodzianka tego dnia. Wchodząc po schodach usłyszałem gromkie „Cześć Rafał!” odpowiedziałem szybko ale dopiero po chwili skojarzyłem kto mnie wita, Izabella jedna z organizatorów wydarzenia. Chciałbym zaznaczyć iż kojarzyła mnie tylko ze zdjęcia, ponieważ byłem wstępnie umówionych rezerwowym Scrum Masterem. 

Odebrałem pakiet startowy, wylosowałem przydział do drużyny (kolor ptaszka origami determinował przydział) i wybrałem rozmiar koszulki. Następnie zadowolony wszedłem do sali głównej gdzie już była całkiem duża grupa osób, zauważyłem szybką odprawę Scrum Masterów. Po odprawie Scrum Masterzy zaczęli skupiać wokoło siebie swoich zespołów. Wymiana kilku zdań pozwoliła szybko się zintegrować i zapomnieć, że widzimy się po raz pierwszy w życiu. Po chwili dołączały kolejne osoby, aż do finalnego uformowania zespołu. Nazwaliśmy się dumnie PERK(K)s od pierwszych liter naszych imion -> Paweł, Ewelina, Rafał, Kamil, Kuba i Sylwia. Takich zespołów jak nasz uformowało się w sumie aż 12! Pozostałe zespoły były zdecydowanie liczniejsze. 
W tegorocznej edycji tematem przewodnim gry były startupy. Każdy z zespołów dostał pakiet startowy składający się z krótkiego opisu każdej z ról zespołowych (tj. scrum mastera, product ownera i członka zespołu), kilku długopisów, karteczek post-it i kawałka dykty. Pierwszym istotnym zadaniem był wybór product ownera w każdym z zespołów. W naszym zespole mieliśmy 2 kandydatury, jedną osobę doświadczoną i drugą osobę kompletnie nową w scrumie. Zespół w głosowaniu zdecydował się na osobę doświadczoną, wypadło na mnie 🙂 Po krótkiej chwili pomysłodawca gry, Łukasz Krupa, oficjalnie otworzył wydarzenie. Szybko przedstawił reguły gry, przypomniał o trzech czekających na nas 50-minutowych sprintach, a my w międzyczasie oddaliśmy kartę zespołu. Następnie niejako automatycznie nastąpiła autoprezentacja „inwestorów startupów”. Wszyscy zaczęli notować niezbędne informacje, każdy klient był inny, miał inne oczekiwania, profil i wizję swojego finalnego produktu a przecież każdemu zespołowi zależało na tym aby zapamiętać USPs (unique selling points) ich profili.

Oto jak przedstawili nam się inwestorzy:

  • Projekt zabawny, innowacyjny, wspierający i promujący kulturę azjatycką we Wrocławiu
  • Projekt w modę ekologiczną, kolekcję odzieży ręcznie robionej z bio-degradowalnych materiałów
  • Marketing, inwestor oferujący spot reklamowy, reklamę w mediach, posiadający własne studio
  • Plastyk miejski, estetyk projektów, opiniujący dofinansowanie projektów z Urzędu Miasta 
  • Przedstawiciel największego banku w Europie Środkowej oferujący dofinansowanie projektu
  • Samorząd studencki Wyższej Szkoły Bankowej, stojący za młodymi z kreatywnymi pomysłami
  • Osoba reprezentująca sektor IT, inwestująca wyłącznie w innowacyjne projekty wspierające sektor usług IT
  • Urząd Miasta, projekty wspierające nowe miejsca pracy, wzrost liczby turystów, udrożnienie centrum miasta, wzrost użycia rowerów miejskich, projekt musiał zatwierdzić miejski plastyk
  • Kapitał zagraniczny z Niemiec, projekty konkretne, użyteczne nie muszą być ładne 
  • Nauka przez zabawę, inwestor specjalizujący się w grach planszowych

Następnie każdy z zespołów udał się do wylosowanej salki co-workingowej na naradę w sprawie pomysłu przedsięwzięcia. Po paru minutach urodziły się pierwsze pomysły, po kilku kolejnych doszliśmy do konsensusu. Wybraliśmy pomysł ekologicznej mapy Wrocławia prezentującej wybrane punkty POI, otoczonego przez wydzierane kupony rabatowe zaprezentowanych miejsc na mapie. Przygotowaliśmy wstępne wymagania zaczynając od poziomu epic i schodząc niżej dla kilku najważniejszych. Można było z marszu ruszać na spotkania z pierwszymi inwestorami. Dla mnie pierwszym okazała się Pani od kultury azjatyckiej, po krótkiej rozmowie okazało się konkretnie japońskiej. Zdobyłem pierwsze pieniądze dla zespołu developerskiego. Przekazałem zespołowi kasę potrzebną na pierwsze zakupy materiałów z magazynu. W tym samym czasie inwestorzy opuścili budynek startu gry i przemieścili się do wspomnianego na początku recenzji budynku A, tak tego samego! Nie pozostało nic innego jak ruszyć za nimi 🙂 Zlokalizowałem po chwili kolejnego inwestora, zdobyłem nowe środki, po chwili dwóch kolejnych inwestorów, szybka kontrola czasu i prawdziwy sprint do budynku gdzie rozpoczynaliśmy grę. 
Tam miłe zaskoczenie ponieważ zespół w czasie kiedy kolokwialnie „załatwiałem kasę” zbudował pierwszy, dobrze rokujący przyrost produktu. Zrobiliśmy szybkie spotkanie review oraz retro (podsumowujące aktualny stan rzeczy). Zostawiłem kasę na kolejne zakupy, przekazałem uwagi od inwestorów i swoje własne do produktu. Zdiagnozowaliśmy dodatkowo pierwszą przeszkodę w postaci konieczności aktualizacji jednego z inwestorów poprzez aplikację Snapchat (aplikacja nie działała kompletnie na moim Google Nexus, nie dało się dodać znajomego) Na szczęście zadziałała po chwili na innym smartphonie. Zrobiłem zdjęcie naszego przyrostu i wróciłem do inwestorów. Wiedząc o dystansie dzielącym miejsca skorzystałem z samochodu, wziąłem dodatkowo do pomocy jednego z członków zespołu(Kamila który na początku chciał być PO). Wspólnie ruszyliśmy w tour po inwestorach, uzyskując po kolei akceptację miejskiego plastyka, dotację z urzędu miasta oraz przekonując kilku kolejnych inwestorów do inwestycji w nasz produkt. Ostatnim, najtrudniejszym inwestorem był bank do którego podeszliśmy wręcz z mini biznesplanem pokazującym jak mamy zamiar monetyzować nasz produkt. Opłaciło się, usłyszeliśmy że mamy najlepszy produkt! co tylko dodało nam energii! Wróciliśmy z woreczkiem pełnym kasy do zespołu developerskiego i po chwili ruszyliśmy całym zespołem do studia nagrać film reklamowy. Szczerze jeśli uda mi sie dotrzeć do nagrania to napewno udostępnię link, spodziewam się mega komedii :))))

Napięcie nieco z nas zeszło, wróciliśmy do miejsca rozpoczęcia gry, policzyliśmy szybko fundusze, wykonaliśmy finalne poprawki w produkcie i poszliśmy zmierzyć się z finalną oceną przed publicznością. Wiedzieliśmy że jest nieźle. W efekcie otrzymaliśmy produkt, który spełniał nasze oczekiwania i był zgodny z prawie wszystkimi potrzebami zaprezentowanymi względem inwestorów. Byliśmy naprawdę dumni z tego co udało nam sie osiągnąć w tak krótkim czasie. Co ciekawe tuż przed samą prezentacją dostaliśmy ku naszemu zaskoczeniu dodatkowe fundusze od przedstawicielki banku. Przekazaliśmy fundusze do komisyjnego przeliczenia ponieważ były jednym z kryterium zwycięstwa. Następnie każda z drużyn prezentowała finalny produkt startupu przed wszystkimi. Liczyliśmy po cichu na „miejsce na pudle”. Ostatecznie nasze nadzieje potwierdził werdykt jurorów i podliczona kasa, okazało się że nasz projekt zwyciężył. Radości nie było końca. Część z niej możecie znaleźć na załączonym poniżej obrazku 🙂 

1 Gwiazdka2 Gwiazdki3 Gwiazdki4 Gwiazdki5 Gwiazdek (Brak ocen)
Loading...

0 komentarzy

Archiwum